(nie)Dostępność LTE 800 w strefie przygranicznej

Strefy przygraniczne to specyficzne tereny do pokrycia. Bliska obecność innego państwa wymusza pewne ograniczenia. Dlaczego jednak to pasmo jest uruchamiane w miejscowości „A”, a w miejscowości „B”, leżącej nieopodal, już nie?

Zacznę od przykładów:

  1. Lipsk (odległość ok. 11 km od granicy) – brak LTE 800  
  2. Dąbrowa Białostocka (odległość ok. 16,5 km od granicy) – dostępne LTE 800
  3. Siekierka (odległość ok. 15,5 km od granicy) – dostępne LTE 800
  4. Sokółka (odległość ok. 14 km od granicy) – brak LTE 800

Widoczna jest zależność, że L800 zostaje uruchomione gdy stacja znajduje się w odległości większej niż 15 km od granicy.

Odpowiedni zapis można także odszukać w dokumentach UKE.

Wykorzystanie pasma 800 MHz zostało dokładnie opisane w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Zawarty jest tam punkt mówiący o regulacjach międzynarodowych z Białorusią:

Kryteria techniczne i zasady wykorzystania zakresu częstotliwości 790-862 MHz przez systemy
ziemskie uzgodnione przez Urząd Komunikacji Elektronicznej Rzeczypospolitej Polskiej oraz
Państwowy Departament Nadzoru Łączności Ministerstwa Telekomunikacji i Informatyzacji
Republiki Białoruskiej, Mińsk, październik 2011 r.,

W dalszych dokumentach UKE (konkretnie tej decyzji) można odnaleźć następujący zapis:

– stacje bazowe służby ruchomej są zlokalizowane w odległości nie mniejszej niż 15 km od granicy – promień obszaru obsługi dla stacji bazowej nie może obejmować obszarów położonych w odległości mniejszej niż 7 km od granicy

Absurdem jest jednak to, że pasmo 800 MHz posiada wymogi pokryciowe i dotyczą one również strefy przygranicznej! O bloku D pisałem w tym wpisie. Niemożliwym jest, by bez ustaleń z Białorusią uzyskać w punktach pomiarowych wymagany sygnał.

Jak widać, deficyt LTE 800 nie jest zależny od operatorów telefonii komórkowej, a od ustaleń międzynarodowych. Jest to podobna sytuacja, jak z męczonym do bólu UMTS 900 (Play i Plus mogą nadawać, gdyż jest to inny zakres częstotliwości niepokrywający się z sieciami białoruskimi). Do czasu, aż ustalenia nie zostaną zmienione jedynym ratunkiem będzie LTE 1800. Plus uruchomił w Lipsku tą częstotliwość, a NetWorkS! ma ją dopiero w planach.

Kolejna zmiana głównego partnera roamingowego w Play

Play ponownie miesza w priorytetach. To już kolejna zmiana głównego partnera. Pierwotnie Play opierał się na współpracy z Plusem (czasy dość odległe, można by wiele napisać o jakości Plusa na naszym terenie w tamtym okresie, jednak w przeważającej części w akcentach negatywnych – dopiero trzy lata temu Plus  zaczął „odkurzać” stare stacje z GPRS). Następnie dołączył Orange, na ograniczonym wówczas terenie – przygranicznym rzecz jasna (problemy z zakłóceniami). T-Mobile to ostatni operator z którym Play nawiązał współpracę i trzymał się z nim dość blisko aż do niedawna…

Aktualnie Play podąża dwiema drogami: własna rozbudowa oraz współpraca z Orange. W tym wpisie skupię się tylko na roamingu.

Czy współpraca z Orange wyjdzie na dobre? Zacznę od samej decyzji P4, poprzez ciągłe zmiany priorytetów Play staje się siecią… niepoważną. „Sprawdziłem zasięg usługi, podpisałem dwuletni cyrograf i z dnia na dzień moja karta została odświeżona i pozostałem ze szczątkowym zasięgiem operatora X”. Z zacytowaną sytuacją na pewno spotkali się niektórzy klienci.

Współpraca z Orange obejmuje także LTE. Jednak zanim wybuchnie euforia – tak naprawdę ten zapis niewiele wnosi. Zacznę od tego, że wątpliwym jest by zwykły Kowalski taki dostęp uzyskał. Zaznaczam, że umowa z T-Mobile także obejmowała technologię 4G. Kto z nas jednak widział tą technologię na wyświetlaczu? Jedynie nieliczni – pracownicy i celebryci (czyli ściśle zdefiniowane grono). W przypadku Orange może być podobnie.

Załóżmy, że dostęp do LTE otrzyma każdy. Korzyścią będzie w niektórych miejscach lepszy zasięg, niższy ping (jednak nadal większy niż dla klienta Orange) i… tyle. Prędkość pobierania i wysyłania nadal będzie ograniczona. Przy obecnym przycięciu do 1,5 Mb/s w downloadzie o wideo w jakości Full HD możemy pomarzyć. Będą to jedynie puste literki na wyświetlaczu – pozorny prestiż.

Również pojemność nie zostanie zwiększona – dotychczas klienci Orange korzystali z 4G, a Play z 3G. To powodowało, że ruch był rozkładany po technologiach. Jeśli wszyscy zostaną wrzuceni do LTE – stracą klienci Orange, a klienci Play, jako „gorsi” użytkownicy infrastruktury, ujrzą „choinkę” (przełączenia do 3G, trudności z przesyłem danych).